Suzuki Ignis Hybrid – jak jeździ odświeżony najmniejszy crossover japońskiej marki?

883

Każda kolejna generacja Suzuki Ignisa zawsze budziła sporą sympatię zarówno kierowców, jak i recenzentów. Obecnie w sprzedaży znajdziemy wersję po liftingu, który sporo zmienił w wyglądzie samochodu – szczególnie w jego przedniej części. Tym, co nas najbardziej interesuje, jest jednak hybrydowy układ napędowy, znany chociażby ze Swifta. Jak auto radzi sobie na co dzień? Sprawdziliśmy to i dzielimy się naszymi wnioskami.

Efekt „lekkiego turbo”

Układ napędowy w Suzuki Ignis Hybrid znacząco różni się od klasycznej hybrydy. Tutaj silnik elektryczny ma za zadanie jedynie wspieranie bazowej jednostki benzynowej 1.2 DUALJET i trzeba przyznać, że ten pomysł bardzo fajnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Układ jest także prosty, co zwiastuje długą eksploatacją bez przykrych niespodzianek oraz wysokich kosztów obsługi.

Suzuki określa swój układ napędowy mianem „mild hybrid”, czyli „miękkiej hybrydy”. Składają się na niego wspomniany silnik benzynowy, który został zintegrowany ze starterem/generatorem ISG 2,3 kW oraz akumulatorem litowo-jonowym 12V. Jednostka elektryczna dodaje do 50 Nm momentu obrotowego, co wyraźnie czuć podczas ruszania oraz przyspieszania. Rzeczywiście ma się wrażenie, jakby na moment włączała się turbosprężarka.

Takie rozwiązanie idealnie sprawdza się w mieście. Raz, że gwarantuje bardzo sprawne ruszanie spod świateł, a dwa – pozwala realnie obniżyć zużycie paliwa i to bez wielkich starań po stronie kierowcy. W normalnej jeździe miejskiej w godzinach szczytu udało nam się osiągnąć wynik na poziomie około 6 litrów, natomiast mamy wrażenie, że podróżując w stylu eco bez trudu można zaoszczędzić jeszcze około 1 litr na setkę.

Dodajmy, że w testowej wersji mieliśmy przyjemność korzystać z bezstopniowej skrzyni CVT, która idealnie pasuje do tego układu napędowego. Tradycjonaliści nadal mogą zdecydować się na skrzynię manualną z pięcioma przełożeniami.

Król miasta

Suzuki Ignis Hybrid jest samochodem stworzonym do jazdy po miejskiej dżungli. To zasługa nie tylko bardzo kompaktowego nadwozia, ale też rewelacyjnego promienia skrętu – wynosi on zaledwie 9,4 metra, co bardzo ułatwia parkowanie i zawracanie na ciasnych uliczkach. W wyższych wersjach wyposażenia można mieć także kamerę cofania z naprawdę niezłej jakości obrazem.

W mieście docenimy także terenowe ambicje Ignisa – w końcu jest to samochód koncernu Suzuki, tego samego, który stworzył legendarnego już Jimny’ego. W Ignis Hybrid prześwit wynosi aż 180 mm, co bardzo się przydaje podczas podjeżdżania pod wysokie krawężniki czy pokonywania dziur o trudnej do ustalenia głębokości.

Ignisem bez obaw można też zjechać na drogę gruntową czy leśną – i to nawet po opadach deszczu. Auto bardzo dzielnie radzi sobie w terenie, zwłaszcza z opcjonalnym układem napędu na 4 koła ALLGRIP AUTO wzbogaconym o wspomaganie podjazdu i zjazdu ze wzniesienia HHC-HDC.

Przestronne i komfortowe wnętrze

Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Ignis jest ciasny, to w rzeczywistości bez żadnych wyrzeczeń mogą nim podróżować cztery dorosłe osoby. Kabina jest zaskakująco przestronna. Producent zadbał też o bezpieczeństwo podróżnych, już w standardzie oferując 6 poduszek powietrznych.

Bagażnik? Naprawdę zaskakuje pojemnością, szczególnie w relacji do wymiarów samochodu oraz ilości miejsca w kabinie. Do dyspozycji mamy aż do 267 litrów, a jeśli to za mało na rodzinny wyjazd, to zawsze można w ciągu kilku chwil zamontować box dachowy korzystając z klasycznych relingów (pasuje do nich praktycznie każdy standardowy bagażnik).

Odświeżonego Suzuki Ignis Hybrid możesz przetestować osobiście. Umów się na jazdę testową w dogodnym dla Ciebie terminie (duża dostępność samochodów) w salonie autoryzowanego dealera marki – MM Cars w Katowicach.

4.8/5 - (5)